W procesie oceny wniosków nie można dyskryminować przedsiębiorców
Ocena wniosków dotacyjnych składanych przez przedsiębiorców rządzona jest określonymi regułami. Ich poszanowanie jest warunkiem prawidłowej dystrybucji środków. W procesie ocen projektów zdarzają się jednak błędy i to popełniane nie tylko przez przedsiębiorców, ale również przez instytucje organizujące konkursy. Prześledźmy, jak mają się zasady tego postępowania do konkretnych problemów przedsiębiorców.
Przedsiębiorca złożył dwa wnioski o dofinansowanie projektów polegających na budowie sieci szerokopasmowych na terenach, na których inwestycja ta bez wsparcia zewnętrznego byłaby ekonomicznie nieopłacalna. W konkursie, w którym startował przedsiębiorca wymogiem formalnym było wskazanie takich miejscowości (tzw. białe plamy), w których nasycenie usługami Internetu było niskie (tzw. miejscowości kwalifikowalne).
Instytucja prowadząca ten konkurs najpierw stwierdziła, że dotacja nie zostanie przyznana, ponieważ przedsiębiorca nie spełnił kryteriów merytorycznych. Wnioskodawcy zarzucono m.in. braki w wykształceniu pracowników, którzy mieli być wykorzystani w ramach projektów. Ponadto wskazano również na brak udokumentowania finansowania projektu poprzez niezałączenie do wniosku dokumentów świadczących o uzyskaniu przez przedsiębiorcę promesy kredytowej. Co istotne, ocena ekspertów była w niektórych kryteriach rozbieżna, pomimo tego przyznawali oni za te kryteria taką samą liczbę punktów. Dodatkowo w uzasadnieniu ocen znalazły się fragmenty ewidentnie niezwiązane z treścią złożonych przez wnioskodawcę wniosków, a najprawdopodobniej skopiowane z innych ocen.
Wnioskodawca reprezentowany przez profesjonalnych pełnomocników złożył od tej oceny protesty, w których zarzucił m.in. naruszenie zasad rzetelności i przejrzystości. Wskazał na niespójności ocen ekspertów. Dodatkowo podniósł, iż oceniający wymagali od niego danych, które nie były wymagane dla pozytywnej oceny kryteriów (m.in. posiadanie promesy kredytowej). Wnioskodawca zażądał również wyraźnie, aby instytucja jeszcze w ramach autokontroli (protesty były wnoszone za jej pośrednictwem) dokonała zmiany oceny projektów.
Tak też się stało. Instytucja uznała protesty za zasadne i po dokonaniu ponownej oceny rekomendowała projekty do dofinansowania, zastrzegając jednocześnie, że informacja ta nie stanowi potwierdzenia przyznania dofinansowania. Następnie, po dokonaniu weryfikacji kwalifikowalności miejscowości wskazanych w projekcie Instytucja stwierdziła, że w trakcie procedury odwoławczej wskazane przez przedsiębiorcę we wniosku miejscowości przestały być kwalifikowalne. Jak się okazało, inny wnioskodawca, który złożył projekty w ramach tego samego konkursu zdążył podpisać umowy o dofinansowanie obejmujące ten sam obszar. Dlatego też, pomimo że projekty przedsiębiorcy miały większą ilość punktów niż projekty drugiego z wnioskodawców instytucja ponownie odmówiła podpisania umów z wnioskodawcą.
Ten ponownie wniósł protesty żądając w nich bądź rozwiązania umowy z drugim wnioskodawcą i podpisania umowy z nim, ewentualnie umożliwienia mu modyfikacji projektów i wymiany miejscowości na inne, kwalifikowalne miejscowości.
Wnioskodawca zwrócił również uwagę na zasadę równego dostępu do pomocy wskazując, że nie można pogarszać zasad konkursu w stosunku do beneficjentów, którzy złożyli wnioski w ramach tego samego naboru w sytuacji, w której jeden z wnioskodawców bez swojej winy (a wskutek wadliwego działania instytucji – błędnej negatywnej oceny) został pozbawiony możliwość podpisania umowy w tym samym terminie co inny wnioskodawca, który otrzymał mniejszą liczbę punktów.
W takiej sytuacji należałoby albo z tym drugim wnioskodawcą rozwiązać umowę o dofinansowanie albo co najmniej umożliwić przedsiębiorcy modyfikację wniosku i wskazanie innych miejscowości. Na poparcie powyższego powołał pogląd WSA w Warszawie, zgodnie z którym fakt, iż któraś z miejscowości wskazanych we wniosku po jego złożeniu przestała być obszarem kwalifikowanym nie może w żadnym wypadku być podstawą do odrzucenia wniosku. Prowadziłoby to do sytuacji, w której o ocenie wniosku decydowałyby okoliczności, na które podmioty ubiegające się o dofinansowanie nie mają żadnego wpływu – błąd w wynikach inwentaryzacji, późniejsze rozpoczęcie świadczenia usługi przez operatora na zasadach konkurencji itp. (…)takie ukształtowanie warunków (czy też praktyki) konkursu narusza wyrażoną w art. 26 ust. 2 zasadę równego dostępu do pomocy wszystkich kategorii beneficjantów w ramach programu oraz przejrzystości reguł stosowanych przy ocenie projektów. Stwarza sytuację, że na pomyślny wynik oceny mają wpływ nie tylko poprawność wypełnienia wniosku, ale zdarzenia, na które wnioskodawca nie ma wpływu i nie może ich przewidzieć. (wyrok WSA w Warszawie z dnia 4.7.2011 r., sygn. akt V SA/Wa 1124/11).
Powyższą argumentację podzielił organ odwoławczy, który stwierdził, że wprawdzie nie jest możliwe rozwiązanie umów zawartych z innym wnioskodawcą, ale w pełni zasadne jest żądanie w takiej sytuacji umożliwienia modyfikacji projektów.
Omówiony wyżej przykład wskazuje, że nie wszystkie zasady dystrybucji środków europejskich pozostają ze sobą w pełni zgodne. Odmowa podpisania umowy z wnioskodawcą z tego względu, że w międzyczasie instytucja zdążyła podpisać na ten sam obszar umowę z innym wnioskodawcą, który dostał mniej punktów w ramach oceny wskazuje, że system konkursowy ukształtowany w ramach ustawy wdrożeniowej nie jest doskonały i nie zapewnia pełnej ochrony wnioskodawców, a w szczególności nie w pełni gwarantuje, że do dofinansowania wybierane są zawsze projekty najlepsze. Respektując potrzebę sprawnej dystrybucji środków europejskich nie sposób jednocześnie nie zauważyć, że szybkość działania nie może być celem samym w sobie, zwłaszcza tam, gdzie prowadzi do pogwałcenia podstawowych praw przedsiębiorców i zniweczenia celów publicznych w postaci wyboru rzeczywiście najlepszych projektów. Oczywiście w tym konkretnym przypadku dobrze się stało dla przedsiębiorcy, że instytucja umożliwiła mu podpisanie umowy na inny obszar.